Created string item:644:title for text group menu: A K T U A L N O Ś C I

 A może by tak rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady…? 

22 maja 2018r. my najśmielsi i niepokonani uczniowie klasy III „a” udaliśmy się na dwudniową wycieczkę do miejscowości Baligród w Bieszczadach.   

Wyjazd- godzina 7 rano ( i nikomu nie chciało się spać). Podróż była przyjemna i szybka. Czas umilaliśmy sobie wspólnie śpiewając i żartując. 

Oczywiście jak to na prawdziwych, wiecznie głodnych (niekoniecznie wiedzy) humanistów odwiedziliśmy McDonald’s i każdy mógł zjeść to na co miał ochotę. Podczas tej wycieczki nie obowiązywały żadne diety, ponieważ ciężka wspinacza w górach jest o wiele lepsza niż niejeden trening! 

Do Baligrodu dotarliśmy po około 5 godzinach podróży. Zmęczeni ale podekscytowani czym prędzej pobiegliśmy do pokoi. Wynajmowaliśmy 3 domki 8 osobowe. 

   

 

Pierwszy dzień wycieczki polegał na L E N I U C H O W A N I U ! 

Po ulokowaniu się w pokojach, udaliśmy się na zakupy do pobliskiego sklepu. Postanowiliśmy, że ma być to „samodzielna” wycieczka dlatego każdy domek mógł według woli ugotować sobie obiad. Masterchefami wycieczki zostałały Anita i Karolina oraz ich popisowe spaghetti. 

    

Popołudniu postanowiliśmy udowodnić panu Profesorowi Partyce, że potrafimy grać w siatkówkę lepiej niż uważa. Odbył się mecz na świeżym powietrzu. Jaki wynik? Oczywiście, że zwycięski dla nas haha! Na grze w siatkówkę spędziliśmy niemal cały dzień, z małymi przerwami na pieczoną kiełbaskę, przygotowaną przez Grillmastera 2k18 pana Remigiusza. Na dworze bawiliśmy się do momentu, aż boisko oświetlał nam księżyc i niezwykle gwieździste niebo. 

 

 

Co to by była za wycieczka, gdybyśmy wszyscy nie spotkali się nocą w jednym z domków i wspólnie nie pograli w karty? Rzecz jasna tradycji musiała się stać zadość i nic nie zmorzyło snu naszym Profesorom. 

 

 

Dzień 2 

Pobudka - godzina 6:30, następnie śniadanko, spakowanie walizek i około 8:30 wyruszyliśmy „po szczyt”. Naszym celem było wejście na Tarnicę (1346m.n.p.m.). Nie lada wyzwanie jednak daliśmy radę! Zajęło nam to około 6 godzin. Po drodze nie zabrakło też niespodzianek. Pan przewodnik co chwilę zatrzymywał się, by opowiedzieć nam pewną historyjkę, bądź złapać jaszczurkę… 



Tempo okropnie szybkie, prawie bez żadnych przerw, no chyba że ulegał już naszym błaganiom o parę minut odpoczynku. 



Po pokonaniu (jak dla nas niekończących się schodów) udało nam się wejść na szczyt. Profesor Partyka motywował nas ocenami celującymi z j. ANGIELSKIEGO, jednak do dziś nie wywiązał się z obietnicy. 



W drodze powrotnej zastała nas burza. Okropna ulewa sprawiła, że szlaki zamieniły się w zjeżdżalnie błotne, dosłownie! Do busa wróciliśmy mokrzy, głodni, brudni, totalnie zmęczeni, mimo to zadowoleni i dumni z siebie! 

 

Emocje, które towarzyszyły nam podczas wędrówki po górach, a w szczególności po schodzeniu z nich w ogóle nie słabły. Cała droga do domu minęła nam na rozmowie, którą pieszczotliwie nazywamy dyskursem. 



Około godziny 21 przyjechaliśmy zdrowi i szczęśliwi do Buska. 

Wycieczka ta na pewno długo zachowa się w naszych sercach. Była to pierwsza i ostatnia wycieczka tego typu. Niestety nie będziemy mieli okazji jej już powtórzyć i cieszymy się i cały czas mile wspominamy ten wyjazd.